Spotkanie literacko-muzyczne z panią Fox i panem Gotz.
Uczniowie klas siódmych naszej szkoły wzięli udział w niecodziennym dla nich wydarzeniu: spotkaniu literacko-muzycznym. Oznaczało to przyjemność podwójną, czyli spotkanie z artystą pisarzem oraz artystą piosenki. Marta Fox i Artur Gotz – oboje państwo znakomicie lubią się ze sceną, która to uczucie zdaje się odwzajemniać, zupełnie jak publiczność. Artyści opowiadali historię swojej twórczości i kariery – zarówno tej osobnej, jak i splecionej ze sobą, w której pani Marta dostrzegła w licealiście aktorski talent, wróżąc mu świetną karierę. Licealista ten nazywał się, jak przedstawia go pani Marta: Gotz. Artur Gotz. A potem uczyniła chłopca bohaterem swojej powieści dla młodzieży.
Będąc idolem tytułowym, stał się Artur idolem najbardziej w świecie realnym, tak prawdziwym, że prawdziwszym zostać już się nie da. A może było to odwrotnie? Tworzy, gra i śpiewa na scenach świata. W realu. Wydaje kolejne płyty. Imponuje i przekonuje. Przekonuje, że wytrwałość w dążeniu za marzeniem sowicie popłaca. Pokazał nam oryginalny, nieznany młodzieży instrument – kazoo, na którym z pewnością można zagrać – co udowodnił, ale najpierw należy potrenować wydajność oddechową – z czego żartował. Pan Artur Gotz zaprezentował na scenie utwory ze swojego dorobku, także z ostatniej płyty. Mieliśmy cudowną przyjemność doświadczyć aktorskiej piosenki – pełnej gestów i dynamiki – by za chwilę spotkać się z kameralnym, wtulonym w fotel, głosem pani Marty Fox, czytającej fragmenty swojej prozy. „Idol” to powieść o wielu prawdach i wielu sprawach. O tym między innymi, kto się nam podoba i komu chcemy podobać się my. Jak wiele możemy w tej sprawie poświęcić i jak wiele kłamstw możemy wypowiedzieć. O tym, że najwspanialej jest jednak wtedy, gdy można podążać za swoim autentycznym głosem wewnętrznym, być sobą i w siebie wierzyć..
„Ty to jesteś ty, a on to on. Nie porównuj się z nikim, zawsze będzie ktoś lepszy lub gorszy od ciebie.”
Pani Fox zaprezentowała się nam nadzwyczajnie. Ja spotykałam już autorkę w poprzednich latach na targach książki, więc miałam swoje oczekiwania. One spełniły się. To jest autorka, która wciąż ujmuje swoim bacznym zamyśleniem nad życiem, sympatią do drugiego człowieka, ciepłem, umiejętnością dotarcia do młodej publiczności. Opowiadała nam o poezji – w sposób przystępny i anegdotyczny. Opowiadała czym poezja jest w swojej istocie, dlaczego jest ważna. Wspominała czas, w którym poezja objawiła się w jej życiu za sprawą poetki nadzwyczajnej – Haliny Poświatowskiej. „Odkąd Ciebie poznałam noszę w kieszeni szminkę”- napisała ona, a pani Marta uznała to za objawienie prawdy o sobie. O tym, w jak wielu przypadkach noszenie szminki w kieszeni jest świadectwem zakochania – danych oficjalnych nie ma. One istnieją w indywidualnej świadomości każdej zakochanej dziewczyny i kobiety. Bardziej aniżeli w świadomości grupowej. Wiem, bo czytam poezję. Wiem, bo też noszę szminkę. W kieszeni i w torebce. Pewna bohaterka literacka i filmowa, jadająca regularnie śniadanie przed wystawą jubilerską u Tiffany’ego, mawiała nawet, że są na świecie rzeczy, których kobieta kategorycznie i w ogóle nie powinna robić nieuszminkowana. A należy do tychże – czytanie listu pożegnalnego od ukochanego…
Tą symboliczną „szminką w kieszeni” trafiła przed laty, niczym strzałą Amora, poetka Halina Poświatowska – w serce przyszłej poetki – Marty Fox.
Piszę zamiast.
Zamiast milczenia i zamiast wrzasku.
Piszę, bo co zapisane, to zaklepane.
Piszę, bo chcę poznać, kto we mnie siedzi i dokąd zdąża.
Piszę, bo mam do powiedzenia.
Piszę, bo lubię mozolną pracę, podobną do tej w kopalni, wykopywanie słów i układanie ich w określony ramą stosik.
(Marta Fox „Rozmowy z Miró”, posłowie)
Ja mam nadzieję, że to spotkanie będzie dla naszej młodej młodzieży dużo znaczyło. Że będzie ono inspiracją. A nawet inspiracją podwójną: że zaczną nam młodzi czytać poezję i nauczą się grać na kazoo. A już na pewno, że wybiorą się na kolejne spotkanie z artystami – nawet nieznanymi i przypadkowymi – bo oczarowanie duetem Fox-Gotz zostawi w nich trwały ślad i nowe potrzeby. I nie jest to życzenie szminką na wodzie pisane, lecz samospełniająca się przepowiednia…
(J. Stefańska-Cieślak)


