Święto Niepodległości
Wolność. Kocham i szanuję.
Wolności oddać nie umiem.
Tak niewiele miałem, tak niewiele mam.
Mogę wszystko stracić, mogę zostać sam.
Wkrótce Narodowe Święto Niepodległości. Dotyczy nas. Obchodzi nas. Dlatego obchodzimy je. Każdego roku. Każdego jednego 11 listopada – dla upamiętnienia odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Po 123 latach zaborów. Tak. Kto z nas potrafi sobie to wyobrazić? Tak serio? Tak prawdziwie? Nikt. Nikt, nawet najbardziej z nas empatyczny. A przecież myśmy walczyli i odzyskiwali wolność multum razy. Multum. Multum razy w historii świata. Nasi dziadkowie, nasi przodkowie. Nasze babcie i nasze przodkinie. Po to, żeby żyć, żeby spać, żeby rozmawiać. A wszystko po swojemu…
Byłoby cudownie – i tak wierzę, że tak właśnie jest – że każdy Polak rozumie przynajmniej tych kilka ważnych terminów: wolność, niewola, zabory, uciemiężenie, walka. I dalej: nie damy by nas gnębił wróg; patriotyzm, istnienie – nieistnienie, być albo nie być. Znaczyć. Język. Mowa. Polski lud. Królewski szczep. Piastowy. Tradycja. Kultura. Tak nam dopomóż Bóg. Lotne bociany. Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem. Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę. Smutno mi. Smutno mi, Boże!
Zgromadziliśmy się w szkole jak każdego roku. Śpiewaliśmy Hymn. Mówiliśmy o historii, tradycji i szacunku wobec przeszłości. Dzieci recytowały i śpiewały. Dwie dziewczynki. Mundur harcerski. Rota wyśpiewana a capella wywołała w nas dreszcz. I znowu: mam nadzieję, że we wszystkich nas. Brzmiała surowo, żywo, realistycznie, nadzwyczajnie. Ewokowała pamięć o tym, czego nie przeżyliśmy osobiście. Nie doświadczyliśmy na własnej skórze. Ale doświadczenie historyczne, a nawet zaryzykuję: genetyczno – historyczne, łączy nas w tym doświadczeniu w sposób niewyobrażalny… . Dlatego Rota przeniosła nas w czasie i przestrzeni. Daleko wstecz. Co najmniej do kanałów.
Dzisiaj – jak zawsze – chcemy być. Chcemy żyć. Jesteśmy wolni. Możemy iść. Tego życzymy sobie, i wszystkim narodom Świata. I po sąsiedzku, po ludzku – naszym ukraińskim sąsiadom, najbliżej, najszczerzej. Bardzo. Bardzo.
A we wtorek 11 listopada – świętujmy. Jak? Zwyczajnie. Najzwyczajniej. Wyśpijmy się. Poleżmy sobie w ciepłym łóżku, w świętym spokoju. Zjedzmy na śniadanie jajko na miękko. Idźmy na spacer: w góry, do parku. Pójdźmy na basen lub na rower. Powiedzmy rodzicom komplement. Przytulmy się do ukochanej osoby. Nauczmy się na sprawdzian najlepiej jak potrafimy, zaplanujmy randkę. A potem jeszcze spotkanie z chorą babcią, w nadziei, że nic nie pokrzyżuje naszych planów. Upieczmy ciasto ze śliwkami – bo przecież mamy jesień. Napiszmy maila w języku polskim. Módlmy się o szczęście i o zdrowie naszej rodziny. Porozmawiajmy sobie szczerze. Pytajmy i słuchajmy z zainteresowaniem, bo jeśli pytamy, to zawsze kogoś o jego życie. Przeprośmy kogoś za coś, jeśli coś nas gryzie i poprośmy o coś – jeśli czegoś potrzebujemy. Pamiętajmy, że ludzie są dla nas – a my – dla nich. Poczytajmy dzieciom – 20 minut jak zwykle – codziennie. Żeby były mądre i wrażliwe. Żeby dbały o siebie, o bliskich i o swój kraj. Świętujmy wolność. Wszystkiego dobrego.
(Joanna Stefańska-Cieślak)





